Niebezpieczeństwo symboli - felieton Damiana Płowego

Autor: Damian Płowy 2016-04-26 16:03:33
Cichociemni, husaria, odsiecz wiedeńska, Polska Podziemna, Warszawa ’44, żołnierze wyklęci – to tylko kilka z bardzo popularnych motywów patriotycznych, które często eksponowane są na ubraniach. Dziś, możemy mówić o przemyśle oferującym patriotyczną odzież, począwszy od motywu powstańczych kotwic na rękawiczkach, a kończąc na dresowych spodniach z napisem: „Pamiętamy”

Czy to tylko chwilowa moda, w której ludzie noszący narodowe symbole często o nich nic nie wiedzą albo wiedzą zbyt mało? Czy w tym wypadku mamy do czynienia z trywializacją pamięci historycznej, wyrażaną poprzez płytki i histeryczny patriotyzm? A może do jednak świetny sposób, by na co dzień krzewić szlachetną idę miłości do ojczyzny?

Dzisiaj da się wyraźnie zauważyć (stało się to wręcz popularne), że na co dzień wiele osób obnosi się z różnymi symbolami związanymi z naszą historią oraz w rozmaity sposób, poprzez przeróżne hasła manifestuję na zewnątrz swą przynależność państwową i stosunek do własnego kraju. Trudno cokolwiek negatywnego powiedzieć o tym zjawisku, gdyż co do idei jest ono słuszne i godne pochwały. Jednak nad pochwałami trzeba się wstrzymać, jeśli zjawisko to, zaczyna przypominać modę, a symbole związane z naszą tożsamością historyczną zaczynają być wykorzystywane w sposób, który doprowadza do spłycenia ich znaczenia, a metoda ich eksponowania zahacza o śmieszność i kicz. Coś co miało popularyzować tę idę, doprowadziło do jej ośmieszenia. To rodzi pytanie, czy dziś z chlubnego ideału eksponowania dumy narodowej stworzono patriot-biznes, sprzedający w różny sposób symbole powszechnie uznawane za dobro narodowe.

To, że wyrażanie ostentacyjnej miłości do ojczyzny stało się dość popularne, jest chyba dość dobrze widoczne. Gorzej, że czasami przybiera to komiczną i żenującą formę – np. pościel z żołnierzami wyklętymi. Stąd już prosty krok do tego, by co bardziej przedsiębiorczy krajanie wykorzystali modę na obnoszenie się ze swoim patriotyzmem. Geneza tego zjawiska sięga koszulek w barwach narodowych oraz tych z wyeksponowanym orłem z naszego herbu. Powiedzmy szczerze, że początek tego zjawiska należy ocenić poczytywanie, gdyż było to coś nowego, co bardzo przychylnie zostało odebrane. Jednak jak to bywa z masowością takich zjawisk, im większe zainteresowanie, tym większy popyt, a to często skutkuje zalewem marnej jakości produktów. Na efekty nie trzeba było długo czekać, bowiem dziś mamy do czynienia z całą masą absurdalnych gadżetów, kiczowatych wzorów na ubraniach, które dość groteskowo starają się nawiązać do naszej historii. Koszulka z imitacją krwi powstańców warszawskich? A jakże! Można bez problemu nabyć i jeszcze trafimy na opis opatrzony formułą „hit cenowy”.

Choć gadżetów związanych np. z Powstaniem Warszawskich są setki, warto zauważyć, że w dużej mierze przekraczają dobry smak i ukazują „modę” na patriotyzm w absurdalnym świetle. Wystarczy udać się do sklepu dla dzieci oferujący szeroki asortyment klocków, a bez problemu kupimy zestaw dla dzieci przedstawiający powstanie ‘44 – zaiste świetna forma upamiętnienia tego jednego z najtragiczniejszych momentów naszych dziejów, w postaci klocków dla dzieci, w których znajdują się figurki uśmiechniętych hitlerowców i powstańców. Idealne dla dzieci i ich szczęśliwego dzieciństwa…

Dla mnie absolutnym „hitem” tej mody jest pościel patriotyczna. Czyż można wyobrazić sobie lepsze zwieńczenie, ciężkiego dnia pracy niż położenie się w łóżku, przyobleczonym w pościel z napisami „63 dni chwały”, „Pamiętamy”, a następnie podumać nad wstrętnymi nazistami, którzy mordowali niewinnych Polaków? Oczywiście poruszamy się tu w granicach sarkazmu. Spróbujmy jednak iść dalej tą drogą. Na rynku jest również dostępna pościel z żołnierzami wyklętymi. Cóż… wyobrażam sobie, że tylko prawdziwi „wyklęci” Polacy, mogą zapaść w tej pościli w spokojny sen i śnić o ojczyźnie, o narodzie, który podnosi się z kolan… U boku takiego wyklętego Polaka, oczywiście znajdować się musi płowowłosa kobieta o słowiańskiej urodzie – pisząc prześmiewczo. Tworzenie pościeli „patriotycznej” i umieszczacie na niej symboli związanych z tymi wydarzeniami, jest ich zdezawuowaniem i sprowadzeniem do roli designerowskiego gadżetu lub logotypu. Na koniec, wychodząc już z „patriotycznych sypialni”, wspomnieć muszę o jeszcze jednym wzorze takiej pościeli. Ta, przedstawia herb naszego państwa, a pod nim cytat z Romana Dmowskiego: „Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie”. Pomijając już absolutną możliwość dwuznacznej interpretacji tego cytatu w warunkach sypialnianej pościeli, doszło tutaj, w mojej opinii, do mało godnej formy eksponowania herbu naszego państwa oraz do spłycenia głębokiej myśli intelektualnej Dmowskiego, która w formule „sypialnianej”, zyskała karykaturalny wymiar.

Szczególną uwagę chciałby zwrócić na eksponowanie Znaku Polski Walczącej. W tym miejscu chciałbym przypomnieć tylko, że w myśli ustawy sejmowej z 2014 roku, znak ten stał się symbolem walki narodu polskiego z niemiecki agresorem i okupantem podczas II wojny światowej. Podlega on ochronie należnej naszej historycznej spuściźnie, a otaczanie czcią i szacunkiem tego znaku stało się prawem i obowiązkiem (jego publiczne znieważanie podlega karze, tyle ustawa). Teraz pytanie: skoro symbol ten jest dobrem ogólnonarodowym, to czy używanie go w celach zakładających zarobek (a takimi nazwać trzeba prowadzenie sprzedaży gadżetów z tym znakiem), nie jest pewną formą zawłaszczenia i sprowadzania spuścizny historycznej do formy prostego, gadżeciarskiego logotypu? W mojej opinii tak. Symbol ten będący dobrem ogólnonarodowym, nie może być sprzedawany, w takiej czy innej formie. Zastanawiam się, czy umieszczanie tego symbolu na codziennej odzieży, jest właściwą formą jego czci (idąc myślą ustawy). Odstręcza widok sprzedawanych „patriotycznych” spodni dresowych, na których na wysokości krocza umieszczany jest symbol Polski Walczącej wraz z napisem „Pamiętamy”. Nie ma jak to biegać w „patriotycznym dresie” albo ćwiczyć na siłowi, wszak nie ma lepszego sposobu godnego upamiętnienia sierpniowej hekatomby stolicy, jak spocone ciało przylegając do takiego symbolu…

Bardzo popularne są również saszetki-nerki zakładane w pasie. Znajduje się na nich min. symbol Polski Walczącej, czasami również słynny wizerunek małego powstańca. Jakiś czas temu byłem świadkiem sytuacji, w której jakiś chłopak miał coś takiego założone na sobie. Scenie przyglądałem się z zaciekawieniem. Oczywiście, na sobie miał założoną również bluzę z napisem „63 dni chwały” – co dopełniało scenerii. Rozmawiał on ze swoimi znajomymi, używając słów dalekich od stylu wykładów profesora Miodka, ale nie to było istotne. Po pewnej chwili z swej saszetki wyciągnął papierosy oraz zestaw prezerwatyw, które zakupił, wyraźnie chcąc zaimponować kolegom swymi wieczornymi planami. Nie ma jak to otaczać „szczególną czcią” symbolu walki z okupantem umieszczając go na saszetce, w której przechowuje się takie rozmaitości… Wszak papierosy, amunicja i granat, to niezbędny ekwipunek każdego współczesnego powstańca… Nie ma jak to iść, będąc tak ubranym, z kumplami na piwo i na podryw, przecież smak zdobyczy lepiej smakuję z powstańczą kotwicą na ciuchach i hasłem: „Cześć i chwała bohaterom!” Do jakich granic kiczu i spłycenia historycznej spuścizny przedsiębiorczy kreatorzy mody patriotycznej posuną się dalej? Cóż, może doczekamy się bielizny patriotycznej, bo jak bokserki to tylko z rotmistrzem Pileckim – pisząc karykaturalnie.

Dziś mamy do czynienia ze zjawiskiem, które kolokwialnie można byłoby określić jako „biciem kasy” na symbolach. Można odnieść wraże, że ten biznes zerwał wszystkie łańcuchy, bowiem nikt tego nie kontroluję, a na rynku pojawia się coraz więcej absurdalnych i kiczowatych gadżetów. Martwi również, że nastała powszechnie moda na to (w domyśle: bezrefleksyjne kupowanie gadżetów, które zamiast krzewić ideę, ośmieszają ją). Specjalnie używam tego słowa „moda”, ponieważ odnoszę wrażenie, że w dalszym ciągu powszechna wiedza o tych symbolach jest zbyt mała i płytka. Można to porównać do innego trendu, który panował kilkanaście lat temu. Wtedy obiektem pożądania były koszulki ze słynnym lewicowym symbolem – Che Guevarą. O postaci szerszą wiedzę miało niewiele osób, a jeszcze mniej potrafiło wskazać czego jest symbolem. Argentyński rewolucjonista stał się sezonowym hitem, a dziś założyć koszulkę z jego wizerunkiem to obciach i przejaw lewactwa. Być może z czasem nastąpi pewne opanowanie, refleksja i zapanuję większa świadomość tego co się nosi i w jaki sposób eksponuję.

© 2018 Super-Polska.pl stat4u