"Objektywizm" po niemiecku
Niektórzy redaktorzy niemieccy wieszczą już o końcu "dyktatury" PiS i powrotu czasu pełnej demokracji po skrzydłami PO. To że przekazując relacje z Polski posługują się np. obrazkami młodego człowieka udającego zabitego czy rannego absolutnie to im nie przeszkadza. Takie są widocznie standardy dziennikarstwa niemieckiego, które po wydarzeniach w Kolonii czy wielu innych podobnych spraw po prostu nabierają usta w wodę, czy też czekają na instrukcje polityczne z Berlina.
Wiadomo jedno, że obecna władze w Polsce, podobnie jak nowy prezydent USA Trump czy premier Orban są dla lewicowo - liberalnych mediów niemieckich rzeczami trudnymi do zaakceptowania. Na dodatek obserwuje się ostatnio kampanię przeciwko internetowi jako źródła wszelkiego zła. Jest to związane z obawą utraty monopolu informacyjnego w obliczu zbliżających wyborów do Bundestagu.
Przeciętny obywatel niemiecki ma bowiem bez żadnych problemów zawierzyć tradycyjnym mediom a nie szukać dodatkowych informacji w internecie. Widać więc poczucie narastającego strachu przed tym co ewentualnie może się wydarzyć w Niemczech po wyborach.
Jest to po prostu strach elit przed własnym społeczeństwem, które nagle może inaczej zagłosować niż oczekują od nich rządzący.