Berliński zamach
Za wszelką cenę nie chciała ona wtedy i teraz, żeby przyczynę tego co stało się 19.12.2016 w centrum Berlina nie widziano w jej nieodpowiedzialne polityce emigracyjnej. Dalej nawet nie wydukała słów przeprosin za to, że otworzyła bramy kraju dla hordy przestępców i terrorystów.
Rację ma żona Łukasza Urbana, która w wywiadzie dla Deutsche Welle, jasno stwierdziła, że Merkel ma na rękach krew ofiar z Berlina.
Powiem więcej, ma ona także na rękach krew wielu zamachów terrorystycznych w całej Europie. Jej chora polityka doprowadziła do absolutnego zaniku poczucia bezpieczeństwa w społeczeństwie niemieckim. Ludzie zostali sami, zaś politycy schowali się w swoich pancernych autach i bunkrach rządowych.
Kiedy dzisiaj Merkel chowa się za plecami innych polityków, kiedy ze strachu nie pojawiła się w godzinie zamachu na Breitschederplatz, to pokazała swoje prawdziwe oblicze. Tylko na salonach dyplomatycznych potrafi strofować tych, którzy odrzucają jej politykę. Tam ona i jej poplecznicy plują na Orbana i Kaczyńskiego. Gdy zaś ma stanąć w obliczu rodzin ofiar zamachu, to kryje się jak dekownik.
Zagadką jest to, jak długo Niemcy będą ją jeszcze tolerować. Wydaje się jednak, że jej era dobiega końca. I oby tak się stało jak najszybciej!