Blisko tysiąc osób w XX Maratonie "Solidarności"
Stawka startujących rozciągnęła się już w Gdyni, na ulicy Świętojańskiej i na Skwerze Kościuszki. Równie szybko Kenijczycy rozdali między siebie role. Jeszcze przed 10. kilometrem tempa rodaków nie wytrzymał Elias Kiptum Maindi, który był uznawany za faworyta, gdyż niegdyś biegał maraton poniżej 2:14.
- Dało mi się we znaki zmęczenie. Większość dystansu prowadziłem samotnie. Trasa nie była łatwa. Czym dłużej trwał bieg, było także coraz bardziej gorąco - tłumaczył Mwangi, który zarobił 7 tysięcy złotych.
Natomiast równym tempem trasę przebiegła Arleta Meloch. Aktualna mistrzyni Polski w maratonie początkowo biegła około 15. miejsca wspólnie z Węgierką Tunde Szabo. Jeszcze przed półmetkiem zawodniczak Olimpii Grudziądz odskoczyła rywalce. Na metę wbiegła siódma, pokonując około 850 panów!
- Na trasie panowie nie gniewali się, gdy ich wyprzedzałam. Niektórzy nawet wówczas już gratulowali mi wygranej. Jednak to maraton. Nie można za szybko uwierzyć, że jest po biegu, gdyż w każdej chwili może przyjść kryzys. Dopiero po przebiegnięciu mety można krzyknąć "hurra" - podkreślała Merloch, która w Maratonie "Solidarności" zanotowała piąte zwycięstwo wśród kobiet. Poprzednio była najlepsza w latach 2007-10.