W piątek, 29 sierpnia, legendarna - choć teraz niestety zaniedbana - skocznia narciarska Orlinek w Karpaczu doczekała się nowego rekordu! Dokładnie w 10 rocznicę świetnego skoku Adama Małysza (94,5 m), ustanowiono nowy rekord, choć w zupełnie innej dyscyplinie. Jakiej? W... morderczym wdrapywaniu się po skoczni! W zawodach “Kill the Devil Hill” wzięło udział 86 śmiałków. A wspomniany rekord ustanowił Piotr Łobudziński (czas 3, 17). Wśród pań najlepsza okazała się Danuta Piskorowska, która może pochwalić się równie znakomitym czasem: 4,10. Aby uświadomić sobie, jak trudna to dyscyplina i jak tytaniczna pracę wykonali wszyscy uczestnicy, wystarczą takie dane: cała trasa to 300 metrów i składa się na 50 m zbiegu, 50 m zbiornika wodnego, 140 m zeskoku, oraz 60 m rozbiegu skoczni. O tym, jak efektowny to sport, najlepiej przekonamy się oglądając zdjęcia.

Zawody cieszyły się ogromną popularnością – oglądało je blisko tysiąc widzów! Wśród nich było sporo obcokrajowców, m.in. Czechów, Niemców czy Anglików. Atmosfera była rewelacyjna, a kibice głośno dopingowali swoich ulubieńców. Impreza „Kill the Devil Hill” to teraz w Karpaczu zdecydowanie temat numer jeden.

Co dalej? Dalej będzie tylko lepiej. W przyszłym roku planujemy powtórzyć imprezę, ale już na większą skalę. Chcemy zorganizować turniej „Puchar Polski 4 Skoczni w Kill the Devil Hill". Zawodnicy będą wbiegać na skocznie w Zakopanem, Wiśle i w Szczyrku. Finał oczywiście w Karpaczu. Już teraz zapraszamy!

Taka impreza, jak „Kill the devil Hill” promuje w Polsce - ale też w innych krajach – Karpacz. Ale nie tylko. Bo ważne jest, aby przypomnieć, że w naszym pięknym mieście mamy skocznię narciarską z prawdziwego zdarzenia, która niestety systematycznie niszczeje. A przecież i u nas mogłyby być rozgrywane zawody w skokach narciarskich. Nie mówiąc już o tym, że dzięki temu, powstałyby w Karkonoszach szkółki narciarskie dla najmłodszych. Liczymy, że w końcu coś się zmieni i że pomoże w tym impreza „Kill the devil Hill”.