Deklasacja! Stalowcy z Gorzowa wjechali czołgiem do finału ekstraligi
Nowy termin meczu wyznaczono na środę. Na szczęście w powtórce spotkanie obyło się już bez jakichkolwiek kontrowersji. Mimo, że aura nie sprzyjała, to warunki do jazdy były bardzo dobre. Dowodem na to była próba toru, w której zawodnicy obu drużyn płynnie pokonywali kolejne łuki gorzowskiego owalu.
Same zawody rozpoczęły się od niespodziewanej porażki Krzysztofa Kasprzaka z Andreasem Jonssonem. Na szczęście dla gorzowian Linus Sundstroem uporał się na dystansie z Aleksandrem Łoktajewem i po pierwszym biegu było 3:3. To był jednak ostatni moment, w którym kibice i żużlowcy Falubazu Zielona Góra mogli mieć jeszcze nadzieję na korzystny wynik w tym spotkaniu. Od drugiej gonitwy rozpoczął się marsz zawodników Stali Gorzów do finału. Trzy kolejne starcia kończyły się pewnymi podwójnymi zwycięstwami żółto-niebieskich. Tuż przed pierwszym równaniem toru było już 18:6 i nikt nie miał już wątpliwości kto jest faworytem w tym dwumeczu.
Dalsza część spotkania pokazała, że poza wcześniej wspomniani Andreasem Jonssonem i Aleksandrem Łoktajew goście nie byli w stanie nawiązać wyrównanej walki z gospodarzami. Nikt się jednak nie spodziewał, że krajowi liderzy Falubazu - Jarosław Hampel i Piotr Protasiewicz nie przywiozą żadnych punktów zdobytych na przeciwniku. - To blamaż. Możemy tylko przeprosić naszych kibiców, że musieli to oglądać - skwitował kapitan zespołu Piotr Protasiewicz.
Poza ósmym wyścigiem, w którym zielonogórzanie wygrali 4:2, spotkanie miało jednostronny przebieg. Ponad połowa z nich kończyła się podwójnym zwycięstwem gorzowian. - Chcieliśmy zmieść myszy i zrobiliśmy to z klasą. Przeciwnikiem był drużynowy mistrz Polski, ale udało nam się. Dziękuję wszystkim zawodnikom, którzy pojechali w tym meczu - mówił trener gorzowskiej drużyny Piotr Paluch.
Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Stali Gorzów 62:28. Żużlowcy świętowali awans do finału na czołgu, który wyjechał na gorzowski tor po ostatnim biegu.
Dla gorzowian była to najwyższa wygrana w spotkaniu derbowym od 1987 roku. Wtedy jeszcze z Jerzym Rembasem, Piotrem Świstem i Krzysztofem Okupskim żółto-niebiescy wygrali przed własną publicznością 66:24.
W finale Enea Speedway Ekstraligi Stal zmierzy się z Unią Leszno. Pierwszy mecz już w niedzielę na stadionie im. Alfreda Smoczyka. Rewanż tydzień później w Gorzowie.