Nowe życie Łopatki, kota okaleczonego przez silnik auta
Leczenie Łopatki (tak został nazwany przez opiekunów ze Schroniska) trwało długo. Były okresy lepsze, ale i załamania, szczególnie w momencie gdy z jakiegoś powodu otworzyły mu się rany w pyszczku i samodzielne przyjmowanie pokarmu było praktycznie niemożliwe. Po okresie stosowania kroplówek nastąpiła poprawa, pyszczek się wygoił i kot zaczął odzyskiwać siły i nabierać wigoru. Postanowił też aktywnie uczestniczyć w życiu Schroniska, wszędzie było go pełno. - Zaczął wymykać się do biura i na korytarz, gdzie już pozwalał sobie na prawie wszystko co lubią robić koty. Jego apetyt jest wprost niesamowity. Pomimo, że jego ciało znaczą blizny, a futerko pokryje je dopiero po dłuższym czasie, można powiedzieć, że jego i nasza walka zakończyła się pełnym sukcesem. Pełnym, bo już w najbliższy piątek 20 lutego po Łopatka przyjadą jego nowi właściciele! – nie kryje radości Świniarski. - Przyjadą z daleka – z Warszawy. Odwiedzili go już u nas i to wtedy, gdy nie wyglądał tak wspaniale jak dzisiaj, gdy jeszcze cierpiał, nie mógł biegać i skakać. Pomimo, że stał się dla nas „naszym” zwierzakiem biurowym, cieszymy się, że opuści Schronisko ze swoją nową, kochającą rodziną. Łopatka nie ma jeszcze pojęcia, że w Warszawie czeka na niego w domu jeszcze parę kociaków – dodaje.