Katyń jest miejscem bardzo złowrogim- wywiad z Marylą Stolarek

Autor: Andrzej Ficek 2015-10-16 08:49:09
Polska musi być krajem silnym, bezpiecznym, mającym swoje zdanie i za pierwszy obowiązek traktującym dobro własnych Obywateli. Zwłaszcza młodych, których już prawie 3 mln wyjechały za granicę. Z kandydatką do Sejmu z listy Prawa i Sprawiedliwości w okręgu konińsko-gnieźnieńsko-wrzesińskim, rozmawiał Andrzej Ficek

AF- Pani stryj został zamordowany w Katyniu. Pani też była na tych grobach k. Smoleńska. Jakie emocje wywołuje to miejsce?

MS- Mój stryj, kapitan Michał Kobyliński pochodził z Zagórowa, w obecnym powiecie słupeckim. Był patriotą, zawsze służył Ojczyźnie w potrzebie. Walczył w armii Hallera, brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. W okresie międzywojennym był kierownikiem Szkoły Powszechnej w Golinie. We wrześniu 1939 r. został przydzielony do 68 pułku piechoty Armii Poznań. Zapewne wraz z jej resztkami po kapitulacji Warszawy dostał się w ręce Sowietów. Jego dane znajdują się na liście wywozowej do Katynia, gdzie został zamordowany w kwietniu 1940 r. W Katyniu zginęli również dwaj inni moi wujowie - major artylerii Jan Anasiewicz oraz porucznik Jan Gottowt-Woyszwiłło. W moim domu rodzinnym zawsze kultywowano o Nich pamięć. Katyń jest miejscem bardzo złowrogim – ponury i ciemny las, postsowieckie otoczenie, przeszywający wiatr i chłód. Ta okropna aura potęgowała jeszcze bardziej wewnętrzny ból i smutek. Łzy, wstrząs i trauma, kiedy pod tabliczką upamiętniającą stryja położyłam fotografię szkoły w Golinie, której był kierownikiem, są nie do opisania. To przeżycie, które będzie we mnie do końca życia. Byłam także na miejscu katastrofy prezydenckiego tupolewa pod Smoleńskiem. Widok miejsca, gdzie zginęła elita państwa polskiego, tak niedaleko lasu katyńskiego, był wstrząsający.

AF-Od wielu lat działa Pani społecznie. Na czym polega ta działalność?

MS- Działam w Komitecie Odnowy Dzieła Józefa Mehoffera w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Turku. Kościół w Turku jest jednym z najpiękniejszych w Polsce, właśnie z uwagi na to, że jest to jedyna świątynia, której wnętrze niemal w całości wykonał Józef Mehoffer, uczeń samego Jana Matejki. Trzeba dbać, aby przyszłe pokolenia mogły również cieszyć się jej widokiem. Byłam także przez kilka lat przewodniczącą Klubu Ekologicznego w Turku, troszczącego się o przyrodę naszego miasta i okolic. Ponadto jestem członkiem Stowarzyszenia Katyń - Oddział w Koninie, którego działalność polega na kultywowaniu pamięci ofiar katyńskich, zwłaszcza wśród młodzieży. Jestem członkiem NSZZ Solidarność oraz działam w turkowskim oddziale Towarzystwa Przyjaciół Dzieci.

AF-Jest Pani radną miejską w Turku. Mandat uzyskała Pani dopiero po unieważnieniu wyborów i zrządzeniu powtórnych. Co tak naprawdę tam się stało?

MS- Wcześniej sprawowałam funkcję zastępcy przewodniczącego Rady Miejskiej w Turku. W ostatnich wyborach w moim okręgu jednomandatowym według informacji lokalnego portalu internetowego, opublikowanej w środku nocy, padł remis pomiędzy mną i jednym z kontrkandydatów. Tymczasem nad ranem okazało się, że mój kontrkandydat miał dwa głosy więcej ode mnie. Bardzo mnie to zdziwiło i wzbudziło podejrzenia, jednakże moje zdziwienie sięgnęło zenitu, gdy zostałam poinformowana o szczegółach pracy komisji – najpierw był remis, później w dziwnych okolicznościach odnalazły się dwa głosy oddane na mojego kontrkandydata, a mnie jeden głos ubył. Zdecydowałam się walczyć o prawdę i sprawiedliwość - wniosłam do Sądu Okręgowego protest wyborczy, w którym opisałam wszystkie nieprawidłowości w pracach komisji. Sąd, po przeprowadzeniu 5 rozpraw, przesłuchaniu członków komisji i ponownym przeliczeniu głosów, unieważnił wybory. Okazało się bowiem, że otrzymałam więcej głosów, niż policzyło 9 członków komisji… a dodatkowo oddanych głosów było więcej niż wydanych kart do głosowania. Swoisty „cud nad urną”. W ponownych wyborach pokonałam mojego kontrkandydata i od kwietnia 2015 r. znowu zostałam radną. Uważam, że obowiązujące procedury wyborcze w Polsce dają pole do dużych nadużyć – co stanowi zagrożenie dla demokracji. Wybory są przecież świętem państwa polskiego i powinny być zorganizowane w sposób całkowicie transparentny i budzący zaufanie Obywateli.

AF-Dlaczego związała się Pani z PiS-em?

MS- Jestem członkiem Prawa i Sprawiedliwości od 2006 r. Wcześniej sympatyzowałam z Porozumieniem Centrum i Ruchem Odbudowy Polski Jana Olszewskiego. Zawsze miałam poglądy prawicowe i podzielałam wizję Polski przedstawianą przez Jarosława i Lecha Kaczyńskich. Wstąpienie do Prawa i Sprawiedliwości spowodowane było poczuciem odpowiedzialności za Ojczyznę i Polaków, która przejawia się w działaniach partii. Polska musi być krajem silnym, bezpiecznym, mającym swoje zdanie i za pierwszy obowiązek traktującym dobro własnych Obywateli. Zwłaszcza młodych, których już prawie 3 mln wyjechały za granicę. Tymczasem, obecna władza wyczerpała już swoje możliwości. Przez ostatnich 8 lat, pomimo dziesiątek obietnic i deklaracji, nasze państwo nie rozwija się. Także ostatnie wydarzenia, jak nieudolna odpowiedź na kryzys migracyjny, pokazują, że najwyższy czas na zmianę.

AF- Jest Pani nauczycielką i zapewne bolączki tego środowiska zna Pani od podszewki. Gdyby została Pani wybrana do Sejmu to czy chciał by Pani zająć się tą tematyką? A może też inną?

MS- Całe moje życie jest związane ze szkolnictwem. Moja Mama, Salomea Kobylińska, była długoletnim kierownikiem szkoły w Siąszycach. Praktycznie wychowałam się w szkole. Po ukończeniu studiów historycznych na UAM w Poznaniu pierwszą pracę w zawodzie nauczyciela rozpoczęłam w Jaroszewicach w gminie Rychwał. Jednak większość czasu uczyłam w szkołach w Turku - przede wszystkim w Szkole Podstawowej nr 2, a następnie w Gimnazjum nr 2. Uczyłam także w szkole średniej. Wychowałam wiele pokoleń wspaniałych uczniów. Bardzo boleję nad tym, że część moich wychowanków była zmuszona do emigracji zarobkowej za granicę. W Sejmie chciałabym wykorzystać swoje wieloletnie doświadczenie w pracy w oświacie i zająć się naprawą polskiego szkolnictwa, w szczególności problematyką gimnazjów i szkół zawodowych. Ponadto, jako samorządowcowi, zależałoby mi na wzmocnieniu roli lokalnych społeczności. Za moje osobiste wyzwanie poczytuję również ochronę rodziny, polskiego dziedzictwa kulturowego i przyrody.

Maryla Stolarek – mgr historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, mieszka w Turku, wieloletni nauczyciel w szkole podstawowej, gimnazjum i szkole średniej, radna Rady Miejskiej w Turku, szczęśliwa mężatka, ma dwóch synów, prawników. Interesuje się historią, polityką i turystyką, a także jak każda kobieta pasjami lubi gotowanie.

© 2018 Super-Polska.pl stat4u