Rząd Ewy Kopacz okazał się bezsilny w większości spraw ważnych dla Polski i Polaków - wywiad z Małgorzatą Gosiewską

Autor: Andrzej Ficek 2015-10-18 20:38:01
Stan naszego państwa opisał bardzo dobitnie minister spraw wewnętrznych tego rządu- mówiąc: „ … i kamieni kupa”. Jedyne, w czym „brylował” rząd PO-PSL, to afery. A czym się wykazał - to umiejętność skrywania tych afer pod dywan, przy pomocy mediów mainstreamowych- z kandydatką do Sejmu z listy PiS w okręgu warszawskim rozmawiał Andrzej Ficek

AF -Ma Pani wielu przyjaciół w Gruzji. Jak oni oceniają przedwyborczą Polskę?

MG-Zanim odpowiem na Pańskie pytanie - najpierw kilka słów o sytuacji w samej Gruzji, bo to ma bezpośredni wpływ na ich ocenę sytuacji w Polsce. Gruzja roku 2015 to kraj de facto rządzony przez prorosyjskiego oligarchę Bidzinę Iwaniszwilego, za nic mającego takie wartości jak - demokracja, prawa człowieka, czy wręcz niezależność Gruzji. W 2012 roku w wyniku prowokacji wymierzonej w ekipę Michaela Saakaszwilego – Zjednoczony Ruch Narodowy przegrał wybory parlamentarne, a władza przeszła w ręce Gruzińskiego Marzenia - którego twórcą jest właśnie Iwaniszwili. Rok później kandydat Saakaszwilego przegrał też wybory prezydenckie - i od tego już czasu pełnię władzy skupił w swoich rękach Iwaniszwili. Liderzy ZRN trafili do więzień, a najwięksi przestępcy w ramach przyjętej amnestii zostali wypuszczeni na wolność - co w sposób oczywisty osłabiło bezpieczeństwo wewnętrzne kraju. Sam Saakaszwili w realnej obawie przed zemstą nowej władzy był zmuszony wyjechać za granicę. Nowa władza skonfiskowała jego majątek. Powrócili do władzy politycy i „biznesmeni” związani niegdyś z symbolem chaosu, korupcji i wręcz upadku Gruzji lat 90-tych- Szewarknadze. Gruzja pogrążyła się w kryzysie gospodarczym, wzrosło bezrobocie, rozkwitła korupcja. Rosja zaczęła bezkarnie zajmować kolejne kilometry gruzińskiej ziemi, przesuwając konsekwentnie granice ze strony tzw. Osetii Południowej (terytorium Gruzji zajęte bezprawnie w wyniku wojny 2008 roku) z zamiarem zajęcia strategicznego rurociągu Baku – Supsa, którym przesyłana jest ropa pomiędzy Morzem Kaspijskim a Czarnym. Przez pierwsze dwa lata winiono za wszystko samego Saakaszwilego. Jednak wobec poważnego obniżenia poziomu życia przeciętnego Gruzina, rosnącego niezadowolenia i poczucia beznadziejności, drastycznie spadło poparcie dla Gruzińskiego Marzenia - z ok. 70 procent na ok. 20. Poparcie dla Zjednoczonego Ruchu Narodowego obecnie utrzymuje się na poziomie ok. 18 procent, a 40 procent to ludzie niezdecydowani. To ci, którzy już wiedzą - że Gruzińskie Marzenie było pomyłką, ale jeszcze upłynęło zbyt mało czasu - by powtórnie zaufali ugrupowaniu Saakaszwilego.

Wracając do zadanego pytania - Gruzini bardzo bacznie przyglądają się sytuacji w Polsce, widząc tu wiele podobieństw, np. metody niszczenia opozycji, obwinianie jej za całe zło i swoją nieudolność - to po pierwsze. Po drugie - bardzo liczą na wygraną ugrupowania tak jednoznacznie kojarzącego im się z postacią Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Jego aktywnością w polityce zagranicznej, która w swoim efekcie uratowała ich kraj przed zajęciem przez Rosję. Widzą też uległość obecnej ekipy rządzącej Polską - i wobec Rosji i wobec Niemiec czy Francji. A to właśnie te kraje skutecznie zablokowały Gruzję na szczycie w Bukareszcie w drodze do NATO - czego skutkiem była inwazja rosyjska na ten kraj.

AF-Co sądzi Pani o bezsilności rządu w sprowadzeniu naszych rodaków ze Wschodu do Polski ?

MG-Rząd Ewy Kopacz okazał się bezsilny w większości spraw ważnych dla Polski i Polaków. Stan naszego państwa opisał bardzo dobitnie minister spraw wewnętrznych tego rządu- mówiąc: „ … i kamieni kupa”. Jedyne, w czym „brylował” rząd PO-PSL, to afery. A czym się wykazał - to umiejętność skrywania tych afer pod dywan, przy pomocy mediów mainstreamowych.

Jeśli chodzi zaś o Polaków ze Wschodu – to nie bezsilność. Tu zwyczajnie nie ma woli politycznej - by Im pomóc. Już w pierwszym okresie rządów koalicji PO- PSL ograniczono środki przeznaczone na działalność polskich organizacji, szkół uczących języka polskiego, na polskie media, wypoczynek dzieci i młodzieży, czy promocję polskiej kultury.

Od 5 lat w Sejmie leży obywatelski projekt ustawy o repatriacji, tzw. Ustawa Płażyńskiego. I po tylu latach projekt przygotowany przez ekspertów, osoby zajmujące się repatriacją, poparty przez ponad 250 tysięcy podpisów trafił ostatecznie do kosza. Powołana do prac nad projektem Podkomisja Nadzwyczajna spotkała się przez 4 lata 5 razy - w tym raz tylko po to - by na jej czele stanęła warszawska posłanka PO Joanna Fabisiak. Dorobek kierowanej przez nią Podkomisji to trzy artykuły przyjęte i trzy omówione. A więc to bezsilność, czy zdecydowana niechęć - by pomóc? A przecież chodzi tu o potomków tych, co w bydlęcych wagonach, tzw. „białych krematoriach” na mocy rozkazu Stalina wywiezieni zostali w głąb Rosji. Zapewnić naszym Rodakom możliwość powrotu na Ziemię Ojczystą to nasz obowiązek. Rząd Ewy Kopacz tego nie rozumie i nie chce zrozumieć.

Kolejna, niezwykle bulwersująca sprawa - to sytuacja Polaków w Mariupolu. O ewakuację polski rząd proszą już od grudnia ubiegłego roku. Ja - jako poseł opozycji wielokrotnie poruszałam ten temat na posiedzeniach sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Odpowiedź, jaką słyszałam sprowadzała się do dwóch spraw. Po pierwsze - wg. polskiego MSZ-tu sytuacja w Mariupolu jest stabilna i nie ma najmniejszej potrzeby ewakuacji. Po drugie - to są obywatele Ukrainy, a my nie mamy prawa mieszać się w wewnętrzne sprawy tego kraju. Tyle, że to są posiadacze Karty Polaka. A jeśli chodzi o stabilną sytuację, to pozwolę sobie przypomnieć, że w niespełna miesiąc po tym, jak nasi Rodacy zwrócili się do polskiego rządu z prośbą o ewakuację, nastąpił atak ze strony Rosji - zginęło prawie 30 cywilów, a blisko 100 osób zostało rannych. Podobnych ataków w tym okresie było wiele. Dodam, iż wyrzutnie rakietowe Grad znajdują się w odległości 20 km od miasta Mariupol, a ich zasięg rażenia wynosi 40 km. Co to znaczy? To znaczy, że nasi Rodacy są w stanie permanentnego zagrożenia życia. Dodam, że Mariupol leży w miejscu, z punktu widzenia Rosji strategicznym- w drodze na Krym. Pozostawianie więc w takim miejscu naszych Rodaków i ryzykowanie ich życiem to zwyczajne draństwo.

AF-Na bilbordach z Pani wizerunkiem widnieje hasło „Blisko ludzkich spraw”. Jakie problemy Polaków są Pani najbliższe?

MG-Hasło wyborcze wynika ze specyfiki i charakteru mojej pracy oraz ze sposobu działalności mojego biura poselskiego. Od lat zajmowałam się sprawami związanymi z szeroko rozumianą polityką społeczną. Tak w działalności samorządowej, jak i poselskiej. Stąd wybór lokalu na biuro poselskie- parter, wejście „z ulicy”, dostępność dla osób niepełnosprawnych. Stąd dyżury prawnika, radnych warszawskich i konsekwentnie, sumiennie realizowany przeze mnie dyżur poselski. Trafiają do nas ludzie skrzywdzeni przez wymiar sprawiedliwości, urzędników miejskich. Pomocy szukają zagubieni w tej nieprzyjaznej rzeczywistości ludzie, często zadłużeni, bo np. dali się „wpuścić” w kredyt na niekorzystnych warunkach, bezrobotni bezskutecznie poszukujący pracy - bo „za starzy”, bo zbyt młodzi, bo zbyt dobrze wykształceni, bo jeszcze nie ma dzieci, bo są dzieci…

Najczęstszymi sprawami, z jakimi przychodzą ludzie do biura są kwestie mieszkaniowe. Starsi, często samotni ludzie w zadłużonych mieszkaniach komunalnych, bo mają do wyboru- kupić leki, bądź zapłacić czynsz, niepełnosprawni mieszkający w budynkach dla nich nieprzystosowanych, od lat starający się o zamianę, „sprzedani” przez miasto lokatorzy domów „odzyskanych” przez spadkobierców dawnych właścicieli, czy wreszcie samotne matki pracujące ponad siły, by zarobić na życie oraz wynajęte na wolnym rynku mieszkanie. Duża grupa osób przychodzących do biura to kobiety walczące o skuteczną egzekucję alimentów na wychowywane przez siebie dzieci. Są to trudne sprawy. Szczególnie gdy i ja muszę się często „zderzać” z bezdusznością urzędników bądź obowiązujących przepisów, upominając się w tych sprawach. Ale ktoś to musi robić. Po to jestem. Byłam też z kupcami warszawskimi walczącymi z niszczącą ich władzą prezydent Hanny Gronkiewicz – Waltz, z rodzicami protestującymi w związku z likwidacją szkół czy wyprowadzeniem ze szkół stołówek. Byłam też razem z ekologami walczącymi z bezsensowną wycinką drzew w warszawskich parkach.

W swojej pracy na szczeblu międzynarodowym upominam się o więźniów politycznych, o los Polaków - szczególnie tych na Wschodzie, o polskie szkoły za granicą. Od lat zabieram głos w sprawie repatriacji. Robię to wszystko właśnie dlatego, że staram się pomóc osobom krzywdzonym.

AF-Praca Sejmu dobiega końca. Jaka to była kadencja?

MG-I dobrze że dobiegła końca. To nie była dobra kadencja. Rządząca w Polsce koalicja PO – PSL zmarginalizowała rolę parlamentu. Nie liczono się z głosem opozycji. Wnoszone przez nas projekty ustaw odrzucano często już w pierwszym czytaniu. Podobnie traktowano wszystkie obywatelskie projekty ustaw, nie zwracając zupełnie uwagi na złożone pod nimi podpisy obywateli naszego Kraju. Ustawy przyjmowane większością tej koalicji były wielokrotnie bardzo krzywdzące dla Polaków, jak choćby podwyższenie wieku emerytalnego.

Wiele trzeba naprawić w naszym Kraju. Zaczniemy to robić już od pierwszego posiedzenia Sejmu nowej kadencji. I chociaż zakładamy wygraną, myślimy o takich zmianach regulaminu Sejmu, by opozycja miała więcej do powiedzenia, a Sejm stał się miejscem prawdziwej debaty, a nie jak w mijającej już kadencji – maszynką do głosowania dla rządzących. Chodzi tu o tzw. „Pakiet demokratyczny”, czyli wprowadzenie nowej formy kontroli nad Premierem oraz Radą Ministrów przez posłów. Chcemy wprowadzić zasadę comiesięcznych wystąpień premiera przed Sejmem z nieograniczoną możliwością zadawania pytań przez posłów, zrównać prawa w zakresie wystąpień szefów opozycji z premierem w trakcie najważniejszych debat. Trzeba też wreszcie zlikwidować tzw. „sejmowa zamrażarkę”.

AF-Gdyby została Pani ponownie wybrana to czym chciałaby się Pani zająć w Sejmie?

MG-Stawiam sobie kilka zadań. Po pierwsze dobrą i skuteczną pracę nad ustawą o repatriacji. Po drugie- pomoc dla osób samotnie wychowujących dzieci, bez wsparcia alimentacyjnego ze strony drugiego rodzica. Chodzi tu o poprawę skuteczności egzekucji komorniczej oraz podwyższenie kryterium dochodowego wobec osób korzystających z tzw. funduszu alimentacyjnego. Kolejne zadanie - to prace nad zmianami w ustawie o służbie zagranicznej uniemożliwiające pracę w tej służbie osobom, które pracowały bądź współpracowały z organami bezpieczeństwa państwa w latach 1944-1990. Takie osoby nie mogą dalej reprezentować naszego Państwa, w mojej ocenie to powinno być oczywistością – dla ekipy premier Ewy Kopacz niestety nie jest.

Generalnie dalej będę starała się pracować tak aktywnie, jak do tej pory. Z tą różnicą, że jeśli Polacy zaufają nam tak, jak na to wskazują sondaże, praca ta będzie bardziej efektywna.

© 2018 Super-Polska.pl stat4u