W porównaniu np. z Gdańskiem Gdynia wydaje się być dyskryminowana-wywiad z Marcinem Horałą

Autor: Andrzej Ficek 2015-10-19 20:01:13
W wielu sprawach ważnych dla Gdyni decyzje podejmowane są centralnie. Obserwując to z bliska jako gdyński samorządowiec nabrałem przekonania, że nie jest w tym obszarze najlepiej- z kandydatem do Sejmu z listy PiS w okręgu gdyńsko-słupskim -rozmawiał Andrzej Ficek

AF- ­Czym zajmuje się Pan na co dzień?

MH-Obecnie pracuję w jednym z dużych terminali przeładunkowych w gdyńskim porcie, gdzie zajmuję się różnymi zagadnieniami związanymi z organizacją zarządzania (zarządzanie projektami, mapowanie procesów, raportowanie, wspomagające systemy IT itp.). Z wykształcenia jestem magistrem prawa i politologii, ale droga zawodowa potoczyła mi się bardziej w kierunku zarządzania operacyjnego. Prywatnie: żona Beata jest nauczycielką języka angielskiego w szkole podstawowej a córki Agnieszka i Agata obecnie w drugiej i pierwszej klasie podstawówki. Konieczność łączenia pracy zawodowej i społecznej w roli radnego miasta, czy też szefa PiS w Gdyni a przede wszystkim obowiązkami wobec rodziny nie zostawiają mi wiele czasu na hobby. Czasem uda mi się trochę poczytać coś dla przyjemności poza metrami dokumentów, uchwał itp. - i to właściwie wszystko. Udaje mi się czynnie uprawiać publicystykę, ale to zaliczam do działalności społecznej. Z hobby jak już mógłbym wymienić np. koszykówkę, jazdę na rowerze, mam też od dawna nie rozwijaną kolekcję modeli okrętów wojennych. Kiedyś lubiłem pograć na komputerze w gry strategiczne i ekonomiczne a teraz nawet nie chcę zaczynać żeby się nie wciągnąć. Bardzo lubię też spać i jeść.

AF-­Dlaczego startował Pan w wyborach samorządowych na urząd Prezydenta Miasta Gdyni wiedząc, że Wojciech Szczurek nie może przegrać?

MH-Nie przesadzajmy. Wtedy wybory by nie miały sensu. Ale przyznaję, że miałem świadomość, iż moje szanse na zwycięstwo są znikome. Chciałem przede wszystkim doprowadzić do merytorycznej dyskusji, wypromować kilka spraw ważnych moim zdaniem dla miasta, wreszcie dać gdynianom realny wybór. Te cele spełniłem, uzyskałem też najlepszy wynik spośród wszystkich kandydatów PO i PiS startujących na prezydenta Gdyni w całej historii bezpośrednich wyborów. To nie jest jakaś wielka satysfakcja, ale zawsze satysfakcja.

AF- Jest Pan bardzo aktywnym gdyńskim radnym. Co uważa Pan za swoją największą porażkę?

MH -Brak możliwości osiągnięcia akceptowalnego przeze mnie poziomu wgryzienia się w sprawy miasta oraz załatwienia wszystkich problemów z którymi zgłaszali się mieszkańcy. To są ograniczenia społecznika, który w godzinach pracy urzędników sam jest w pracy i nie może zajmować się sprawami politycznymi. Potem zostaje popołudnie i wieczór, czasem weekend. Zbyt mało by zajmować się wszystkim dogłębnie. Z bólem serca musiałem wybrać te tematy w których się specjalizuję a wiele innych pozostawić. Być może nieraz mógłbym coś jeszcze zrobić w indywidualnych sprawach mieszkańców. Często przecież się zdarzało , że wykonawszy kilka prób aby komuś pomóc, musiałem zrezygnować bo w kolejce czekało już kilka następnych pilnych spraw.

AF-A za swój największy sukces?

MH-Kilka spraw w których udało mi się wpłynąć na rzeczywistość mimo braku bezpośredniego przełożenia w rozumieniu większości niezbędnej do podejmowania uchwał w Radzie Miasta Gdyni. A ciągłe moje interwencje, interpelacje, składanie projektów, nagłaśnianie w mediach skutkowały tym, że czasem pośrednią drogą mogłem doprowadzić do pozytywnych skutków. Trwa proces zwiększania uprawnień rad dzielnic, ruszyła rewitalizacja zaniedbanych osiedli, zwiększono środki na budowę dróg gminnych. To wszystko idzie z oporami, powoli, nie tak szybko i nie tak daleko jakbym chciał - niemniej, idzie w dobrym kierunku.

AF-Dlaczego zdecydował się Pan na kandydowanie do Sejmu?

MH-Przyczyn jest kilka. Po pierwsze, w wielu sprawach ważnych dla Gdyni decyzje podejmowane są centralnie. Obserwując to z bliska jako gdyński samorządowiec nabrałem przekonania, że nie jest w tym obszarze najlepiej. Powiem więcej - w porównaniu np. z Gdańskiem Gdynia wydaje się być dyskryminowana. Chciałbym spróbować to zmienić. Po drugie, jestem radnym miasta od 9 lat. W tym czasie złożyłem setki interpelacji, miałem setki wystąpień, przygotowałem dziesiątki projektów uchwał i poprawek. Mam poczucie, że przyzwoicie wywiązałem się ze zobowiązania wobec wyborców. Z drugiej strony - rola i możliwości pojedynczego radnego opozycji są w gdyńskim samorządzie dość ograniczone. Widzę też, że wychowałem godnych sobie następców. Klub radnych PiS w tej kadencji nie cierpi na brak osobowości, więc w razie czego będzie komu kontynuować prowadzone przeze mnie tematy. Po trzecie, w ostatnich wyborach samorządowych otrzymałem ponad 10 tys. głosów. To oczywiście za mało, żeby zostać prezydentem miasta - ale jednocześnie wielokrotnie więcej niż jest potrzebne do zdobycia mandatu radnego (zazwyczaj kilkaset, góra tysiąc głosów). Odczytuję to więc jako legitymację od wyborców by może spróbować czegoś więcej.

AF-Gdyby został Pan posłem czym chciałby Pan się zajmować w Sejmie?

MH-Jeżeli z woli wyborców zostanę wybranym do Sejmu zajmę się działalnością społeczną w pełnym wymiarze godzin i nadgodzin oraz będę miał własne zaplecze biurowe.Poza tym zajmę się;

Po pierwsze sprawami ważnymi dla Gdyni i otaczającego ją mikroregionu. Przykładowo są to budowa OPAT, włączenie Trasy Kwiatkowskiego do systemu dróg krajowych, modernizacja linii kolejowej przez Kościerzynę, rozwój sieci lokalnych połączeń kolejowych, wykorzystanie potencjału GSF dla państwowej uczelni artystycznej, rozwiązanie problemu gdyńskiego lotniska, rozwój szkolnictwa zawodowego i wyższego szkolnictwa morskiego, pogłębienie portu w Gdyni i powiększenie obrotnicy oraz przywrócenie w Gdyni dowództwa Marynarki Wojennej.

Po drugie, zagadnieniami ustroju samorządu terytorialnego. Z jednej strony większego otwarcia na potrzeby samorządów, tak aby mogły lepiej zaspokajać potrzeby swoich mieszkańców. Z drugiej strony otwarcia systemu władz samorządowych, tak by lokalne społeczności miały na nie bardziej bezpośredni wpływ.

Po trzecie, sprawy związane z całą gospodarką morską jako zintegrowanym obszarem świadomej polityki państwa nastawionej na wspieranie rozwoju i budowanie podstaw pod długofalowy wzrost tej gałęzi gospodarki. Jest to sfera straszliwie zaniedbana.

Pomysłów i chęci mam znacznie więcej, ale tu się zatrzymam bo zaraz będzie z tego książka. Nie wiem czy wszystkie moje cele zrealizuję bo może to być bardzo trudne i nie będzie zależało wyłącznie tylko ode mnie. Może być i tak że uda się mniej niż się nie uda. Na pewno jednak zrobię co w mojej mocy, dołożę wszelkich starań i wykorzystam wszystkie dostępne posłowi narzędzia i instrumenty wpływu na rzeczywistość - tak samo jako robiłem to jako radny.

© 2018 Super-Polska.pl stat4u