"Inka" w teatrze Arka

Autor: mat. prasowe 2016-10-12 09:25:28
Jesteśmy już po dwóch spektaklach premierowych "Inki", które obejrzeli znakomici goście m.in. rodziny Żołnierzy Wyklętych, kombatanci Armii Krajowej, rodzina samej Danuty Siedzikówny oraz prof. Krzysztof Szwagrzyk.

Spektakl „Inka” w wykonaniu Teatru Arka zbiera znakomite recenzje! - Wyjątkowy. Gratuluję twórcom odwagi. - mówi prof. Krzysztof Szwagrzyk. - Zagrany brawurowo - dodaje Piotr Szubarczyk z gdańskiego IPN-u.

Wrocławski teatr integracyjny „Arka” zaprezentował premierowo swój najnowszy projekt artystyczny, który opowiada o historii bohaterskiej sanitariuszki Armii Krajowej, Danucie Siedzikównej ps. „Inka”.

Podczas dwóch premierowych spektakli na widowni w niewielkiej sali zasiedli znakomici goście. Z Warszawy specjalnie przybył na zaproszenie prof. Krzysztof Szwagrzyk, który już wcześniej z wielkim entuzjazmem zapatrywał się na pomysł teatralnej adaptacji tragicznych losów Inki.

- Nie mogę zbyt wiele powiedzieć, bo gdy jestem pod wrażeniem, to milczę. Należę do ludzi, którzy w chwilach wzruszeń, gdy doświadczają czegoś wzniosłego, po prostu milczą - powiedział Gościowi Niedzielnemu zaraz po przedstawieniu wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej. Jak powszechnie wiadomo, prof. Szwagrzyk Kieruje pracami ekshumacyjnymi w Kwaterze na Łączce na Powązkach i ma wielkie zasługi w odszukiwaniu szczątek Żołnierzy Wyklętych na terenie całej Polski. To jego ekipa odnalazła m.in. ppłk. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, czy ppor. Danutę Siedzikównę „Inkę”.

- Nie jestem w stanie na gorąco podzielić się swoimi odczuciami. Byłem świadkiem, podobnie jak kilkadziesiąt osób dzisiaj, wyjątkowego spektaklu, który oczywiście poruszył i myślę, że nie jestem w swoich emocjach odosobniony - stwierdził prof. K. Szwagrzyk. Aktorom przedstawienia gratulował zaangażowania, a twórcom odwagi.

- Podjęcie w obecnych polskich realiach świata artystycznego tematyki Danuty Siedzikówny, „Inki”, świadczy o odwadze. Niestety, żyjemy w takie rzeczywistości, w której sztuka o Żołnierzach Wyklętych może być prezentowana w kameralnych warunkach, w maleńkiej salce, a na największych krajowych scenach podejmuje się tematykę, która nas obraża, obraża naszą inteligencję, obraża nasza historię i naszych bohaterów - oświadczył bez ogródek wiceprezes IPN-u. Jego zdaniem to smutne realia, dlatego tym bardziej trzeba docenić i wzmacniać artystów, którzy mimo trudności, sięgają po temat żołnierzy niezłomnych.

Równie pochlebnie o premierze wrocławskiej wypowiadał się Piotr Szubarczyk z gdańskiego IPN-u.

- Spektakl zagrany jest brawurowo. Kiedy mówię „brawurowo”, mam na myśli ruch sceniczny, grę ciała, rzadko spotykany entuzjazm każdego aktora. Nieważne, czy chodzi o główną rolę czy nie - stwierdził historyk.

Przyznał, że główna rola jest perełką. Kamila Salah, która zagrała Inkę, jego zdaniem to wielka indywidualność i jest głęboko przekonany, że jeszcze kiedyś Polska o niej usłyszy. - Każdy z aktorów, i może to wynika z integracyjnego charakteru teatru, wykazał niezwykły entuzjazm. Ma się wrażenie, jakby każdy czuł się odpowiedzialny za cały spektakl. To jest niesłychane i zdarza się niezwykle rzadko. Dziś chodzimy do teatru i widzimy pewną rutynę. Aktorzy grają, bo to po prostu ich praca. Tutaj ze sceny bije entuzjazm, który sprawia, że aktorzy nas wciągają w sam środek akcji - opisuje Piotr Szubarczyk.

Publicysta z Gdańska podkreślił, że przesłanie Inki nie zostało w sztuce zagubione, lecz zachowane, dlatego powinna być ona pokazywane nie tylko we Wrocławiu, ale w całej Polsce. - Jestem szczęśliwy, że poznałem ten zespół artystyczny. Mam nadzieję, że znajda się sponsorzy, dobrzy ludzie, którzy pomogą sfinansować wyjazdy do innych miast i ja sam, na ile potrafię, będę się o to starał - podkreślił historyk. Sam nie krył wzruszenia, a świadomość, że część zespołu to są ludzie niepełnosprawni, którzy, jego zdaniem, swoim przejęciem i zaangażowaniem ten spektakl ponieśli, jest bardzo budująca.

© 2018 Super-Polska.pl stat4u