Brakuje polskiej polityki historycznej - Wywiad z posłanką PiS Dorotą Arciszewską-Mielewczyk

Autor: Andrzej Ficek 2015-09-18 10:56:53
Stosunki polsko-niemieckie to drażliwy temat a dla Polaków na pewno bolesny czego dowodzi historia naszych krajów. Z kandydatką Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu z okręgu gdyńsko-słupskiego rozmawiał Andrzej Ficek

AF- Znana jest Pani z wrażliwości i zaangażowania, jeżeli chodzi o relacje polsko-niemieckie. Z czego to wynika?

DA- Najprostsza odpowiedź, jaka mi przychodzi do głowy – z bezpośrednich kontaktów w wyborcami. To wyborcy zaczęli przychodzić do mojego biura i wskazywać na pewne zagrożenia, na które wówczas nikt w Polsce nie zwracał uwagi. Mam na myśli działalność p. Eriki Steinbach oraz tzw. Związku Wypędzonych. Kiedy zaczęłam analizować sytuację wewnątrz Niemiec, złapałam się za głowę. Powtarzałam wówczas politykom różnych opcji – patrzcie, co tam się dzieje, ale w odpowiedzi słyszałam: Daj spokój, przecież to nic nieznaczące organizacje, a Steinbach jest na marginesie życia politycznego w Niemczech. Ładny mi „margines”, gdy otrzymuje się dotacje, tak z budżetu federalnego jak i poszczególnych landów. Nikt z poważnych polityków niemieckich nie odmówił Steinbach zaproszenia na zloty ziomkostw. Mówiłam nie lekceważcie tego problemu – jak grochem o ścianę. Dzisiaj mamy w Berlinie (w budowie) Centrum przeciwko Wypędzeniom oraz Dzień Pamięci o Ofiarach Wypędzeń. Daliśmy się ograć jak małe dzieci, właściwie to Platforma Obywatelska dała się ograć. Ale to nic trudnego.

AF- Jak Pani ocenia słowa prezydenta Komorowskiego, który porównał niemieckiego nazistę Stauffenberga do powstańców warszawskich?

DA- Gdzie Rzym, a gdzie Krym? Czytałam listy płk. Stauffenberga z pobitej Polski. Były prezydent też je powinien przeczytać. Stauffenberg jest potrzebny dzisiejszym Niemcom, by dać im poczucie komfortu, wiarę, że niemiecki naród był przeciwko Hitlerowi. Tymczasem wystarczy obejrzeć niemieckie kroniki filmowe np. z wizyty Hitlera w Gdańsku. Ta misternie dmuchana mydlana bańka nagle pryska! Otóż Niemcy wynieśli Hitlera do władzy i to jest fakt bezdyskusyjny. Gdyby Stauffenberg dokonał zamachu w 1939 r. być może byłby i bohaterem, ale w 1944 r. był już tylko żałosnym nazistą, który zrozumiał, że III Rzesza przegrywa wojnę. Niemcy lubią słuchać takich słów, jakie wówczas padły z ust prezydenta Komorowskiego, bo któż nie lubi, gdy stawia się go w jednym szeregu z bohaterami. To jest oczywiście zabójcze dla pamięci historycznej zarówno Polaków jak i Niemców, bo zamazuje prawdę. Niemców rozumiem, ale Komorowskiego nie potrafię.

AF- Czy polska polityka zagraniczna z ostatnich 8 lat w stosunku do Niemiec jest prawidłowa?

DA- Politykę PO najlepiej zdefiniował min. Sikorski w tzw. hołdzie berlińskim, który można streścić w zdaniu: Niech Berlin weźmie odpowiedzialność za Europę. Ta postawa nie jest niczym nowym w polskiej tradycji politycznej, która od stuleci każe niektórym politykom wisieć u obcej klamki. Przy czym (co chcę wyraźnie zaznaczyć) rozumiem, jaka jest różnica potencjałów pomiędzy Polską i Niemcami, ale to nie oznacza, że za każdym razem mamy trzymać – jak mawiają Rosjanie – ruki po szwam!

AF-Co z mniejszością polską w Niemczech?

DA- Grzech pierworodny zrodził się w czasie negocjacji nad traktatem o dobrym sąsiedztwie. Niemcy byli świetnie przygotowani do rozmów, a strona polska stała na schodach i nie wiadomo było, w którym kierunku szła - w dół czy w górę. Niemcy zabezpieczyli swoje interesy, my nie. I teraz musimy opierać się na tym dokumencie lub go wypowiedzieć. To ostatnie rozwiązanie jest mało prawdopodobne. Niemcy sami przyznają, że nie dotrzymują zapisów tego traktatu, ale po naszej stronie nie ma woli egzekwowania poczynionych wówczas uzgodnień. Politycy PO podchodzą do zagadnienia, jak pies do jeża…A nawet nie, bo pies czasami próbuje dotknąć jeżą łapą, a oni utrzymują jedynie kontakt wzrokowy. I jak rozumiem są z tego bardzo zadowoleni.

AF- Czy trzeba zmienić polską politykę historyczną w relacjach naszych krajów? Przecież wszędzie na pomnikach pamięci widnieją napisy, że to jacyś hitlerowcy lub naziści mordowali Polaków i Żydów a nie Niemcy.

DA- Naziści, to takie ufoludki, które najechały Niemcy z kosmosu. Brakuje polskiej polityki historycznej i to niestety skutkuje takim stanem rzeczy, jaki pan opisał. Politykę historyczną kuje się w skale, a nie piszę patykiem na wodzie.

AF- Czy filmy typu „Pokłosie” i „Ida” powinny być finansowane z publicznych pieniędzy? Gdy jednocześnie polskie filmy o np. rodzinie Ulmów czy o Pileckim nie dostały ani złotówki.

DA- Przyznaję szczerze, że nie oglądałam. Zniechęciły mnie recenzje, choć chcę wyraźnie podkreślić, że nie dokonuje tutaj oceny artystycznej tych obrazów, bo słyszałam, że „Ida” jest – w tym kontekście – ponoć arcydziełem. Ale i arcydzieło może przysłużyć się złej sprawie. Wspomniane przez pana tytuły, w mojej ocenie, taką rolę odegrały – utrwaliły w świecie obraz Polaków, jako antysemitów, współwinnych Holokaustu. Wszystko układa się w jeden spójny obraz, a klamrą to wszystko spina prof. Gross, który mówi, że w czasie wojny Polacy zabili więcej Żydów niż Niemców. Szok. Wierzę, że nadchodzi czas, by skierować publiczne pieniądze, na obrazy, z których Polacy będą dumni, choć niekoniecznie otrzymamy za nie Oskary.

© 2018 Super-Polska.pl stat4u