List w butelce #2
Wystartowaliśmy wyjątkowo wcześnie, bo pierwszy jacht – estoński St. IV z klasy C – pojawił się u nas już w nocy z czwartku na piątek. Jego śladem podążyły kolejne jednostki, które witaliśmy już po wschodzie słońca. W okolicach godziny 8:30 zameldował się majestatyczny, szwedzki żaglowiec Tre Kronor af Stockholm, później między innymi fińska Joanna Saturna, brytyjskie Ocean Scout i Black Diamond of Durham oraz niemiecki Esprit.
– Zawsze bardzo się cieszymy, gdy obieramy kurs na Szczecin – mówi nam kapitan jachtu Esprit Fabian Kuhl. – Rejs przebiegał bez żadnych przeszkód i wspaniale, że ponownie mamy okazję cumować w tym pięknym mieście. Wszyscy mamy nadzieję, że znów poznamy tu wielu sympatycznych ludzi, a słoneczna pogoda będzie umilała każdy kolejny dzień.
My, będąc przekonani, że słowa kapitana okażą się prorocze, mogliśmy spokojnie wrócić do witania kolejnych gości. I tak właśnie około godziny 13:20 wszystkie oczy znów zwróciły się w kierunku wody, ponieważ na horyzoncie pojawił się piękny, 74-metrowy żaglowiec Cisne Branco. Fregata z Ameryki Południowej to przedstawiciel brazylijskiej marynarki wojennej, na co dzień stacjonujący w Rio de Janeiro. Później do Szczecina dobił także wspaniały Shabab Oman II, zbudowany w 2014 roku 110-metrowy żaglowiec z Omanu. Na pierwszych Polaków przyszło nam natomiast poczekać niemal do godziny 15. To właśnie wtedy przy Nabrzeżu Wieleckim zacumował zbudowany w 1969 roku w Szczecinie jacht Roztocze. Godzinę później na horyzoncie pojawił się też trzymasztowy Dar Młodzieży.